Moi rodzice nie lubią mojego chłopaka co mam zrobić.? Zabronili mi się z nim spotykać ; ( Ja go kocham i on mnie też pomóżcie! 0 ocen | na tak 0%. 0. 0. Zobacz 10 odpowiedzi na pytanie: Moi rodzice nie lubią mojego chłopaka co mam zrobić.? Mam 25 lat, a rodzice ciągle mnie kontrolują. Podobno jestem za młoda na związek z chłopakiem! M. Mam nadopiekuńczych rodziców. Zacznę od tego, że kiedy się zakochiwałam będąc nastolatką – okej, nie chciało się uczyć, non stop myślałoby się o sympatii. Ale dziś mam 25 lat,...
Mgr Irena Mielnik - Madej Psychologia , Kraków. 94 poziom zaufania. Dzień Dobry Pani, Nie wiem, ile lat mają dziewczynki Pani partnera i jak wyglądają Pani relacje z nimi, w sytuacjach bezpośrednich kontaktów. Dziewczynkom trudno jest i byłoby zaakceptować taki stan rzeczy, żeby Pani wprowadziła się do ich mieszkania i życia.
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:44 zapytaj starszych co ma bieda do miłości ; ) Pufcia18 odpowiedział(a) o 20:47 Porozmawiaj jeszcze raz ze swoimi rodzicami, żeby nie oceniali go pochopnie. Tak naprawdę nigdy nie jesteśmy pewni, czy nas ktoś wykorzysta czy nie... wszystko się może postaraj się zdziałać coś, żeby Twoi rodzice bliżej poznali Twojego chłopaka i go polubili ;-) weś wg jakich ty masz rodziców XD , a jakbyś ty była biedna to już by ciebie nikt nie mógł lubić ? Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Gdy damy im szansę, będzie boleć, ale potem poczujemy ulgę. Trzeba to przetrwać, pozwolić dojść do głosu temu malutkiemu dziecku, które siedzi w Tobie, wysłuchać je, przytulić. Teraz jesteś dorosła. Możesz sama się sobą zaopiekować. Wpływ Rodzica nie jest już tak duży…a szczerze powinien być już ograniczony.
fot. Adobe Stock, JackF Ledwo przywykłam do myśli, że moja młodsza siostra wyszła za mąż, a już na tapetę wypłynęły chrzciny… Trzeba przyznać, że Wiola z Radziem mają niezłe tempo – nie dość, że najwyraźniej z obydwiema imprezami uwiną się w jeden rok kalendarzowy, to jeszcze zmajstrowali bliźniaki. – Cóż się dziwić, dziewczyna musi działać za dwie – westchnęła mama, patrząc na mnie znacząco. To miał być dowcip czy wyrzut? – Daj Bożence spokój – ostudził ją tata; byłam mu wdzięczna, przynajmniej dopóki nie dokończył myśli, mrucząc coś o czasie potrzebnym każdemu na spotkanie tego właściwego człowieka. – Halo, ja tutaj jestem i wciąż mam słuch jak nietoperz – przypomniałam wreszcie rodzicom.– Szkoda, że tylko słuch – ojciec wzruszył ramionami, zabrał termos z herbatą i podreptał do garażu. Mama uniosła brwi i rozłożyła ręce: – Wcale się tacie nie dziwię, kochanie. Wcale! Bardzo, kurde, zabawne… Będą mi do śmierci wypominać weselną kłótnię z moim Marcelem? Najpierw chłopaka poją alkoholem, choć uprzedzałam, że ma słabą głowę, a potem wielkie zdziwko, że dochodzi do burdy! Dość mam krytykowania wszystkich moich wyborów, prawda jest bowiem okrutna: cokolwiek uczynię lub nie i tak Madzia będzie zawsze ich oczkiem w głowie. Mogę sobie pisać doktorat, kogo obchodzi jakieś filmoznawstwo, skoro siostrzyczka każdego dnia w pocie czoła ratuje ludzkie życie jako pielęgniarka? Wyszła za prostego elektryka i od pierwszego dnia hołubili go bardziej niż Marcela kiedykolwiek, choć doskonale wiedzą, jak wysoko mój facet jest ceniony w informatycznej branży. A teraz jeszcze uczyniła ich podwójnymi dziadkami, no i nie mam absolutnie żadnych szans! Chyba żeby Nobel… Ale nie, nie sądzę. Zatem na tapecie są chrzciny Madzinych bliźniąt i krążą słuchy, że mam być ich chrzestną. Prawdę mówiąc, średnio mi się podoba ten pomysł. Tyle się słyszy teraz o horrendalnych kosztach prezentów, a jeszcze za każdym razem miałabym wyskakiwać z kasy podwójnie… – Jeśli cię poproszą, to nie możesz odmówić, Bożena – oburzyła się mama, gdy zdecydowała się uchylić rąbka tajemnicy, a ja zareagowałam bez spodziewanego entuzjazmu. – Niby czemu? – zdziwiłam się. – Bo myszy ci wszystko zjedzą! – prychnęła. – Po prostu się nie odmawia. To zaszczyt! A w ogóle, dodała, jeszcze nic nie wiadomo, bo Radek chciałby wziąć swoją siostrę przyrodnią. Na razie nawet nie zdecydowali, czy będzie dwoje chrzestnych dla parki, czy dla każdego dzieciaka osobni. W środę spotkałam się z siostrą w przychodni, bo akurat przypadła moja kwartalna wizyta u endokrynologa, a ona była z młodymi na badaniu kontrolnym. Niesamowicie szybko rosną takie małe dzieci, niemal w oczach, naprawdę! – Prawda? – roześmiała się, gdy to powiedziałam. – Muszę ochrzcić tych ancymonów jak najszybciej, bo będzie obciach. Jak dla mnie, to już obciach – kto widział dawać dzieciom takie imiona? Oliwia i Brajan. Tyle dobrego, że jednak nie będę chrzestną. Strasznie się Madzia krygowała, pytała sto razy, czy się nie gniewam, tłumaczyła, że Radek chciał uczcić siostrę… – Daj spokój – przerwałam jej. – To w końcu coś, jakby zapasowi rodzice, nie? Pomyśl sama, jaka ze mnie byłaby matka? Chciałabyś tego? Dwoje dzieci, to i bibka musi być podwójnie wielka Trochę się spłoszyła, w sumie chyba dotarło do niej, że nie chciałaby, i że ja o tym wiem. Już się wystraszyłam, że znowu zacznie przepraszać, ale zamiast tego poinformowała, że zaproszenia będzie wysyłać w przyszłym tygodniu, bo jest już termin i zarezerwowana sala. – Sala? – zdziwiłam się. – Drugie wesele się szykuje czy jak? – Oby nie – wzdrygnęła się i miałam wrażenie, że chciała coś dodać, ale właśnie wezwano mnie do gabinetu; gdy wyszłam, siostry już nie było. Jakiś czas potem przyszły zaproszenia i jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do mnie mama. Krążyła ogródkami, czy rozmawiałam z Magdą, czy się wybieramy na te całe chrzciny, aż nagle wypaliła: – Bo my byśmy wszyscy sobie życzyli, żebyś jednak przyszła bez Marcela. – To po diabła go zapraszaliście? – zapytałam, gdy odzyskałam głos. – Bo tak wypada – wyjaśniła, jakby to była najzwyklejsza rzecz pod słońcem. – W końcu mieszkacie razem. Ale załatw jakoś, Bożenko, żeby go nie było, dobrze? Nie chcielibyśmy na chrzcinach takich ekscesów jak na weselu. – Jakich ekscesów? – zapytałam zimno. – Polewaliście bez umiaru, potem wsiedliście na chłopaka, kiedy będzie się oświadczał. Te tak zwane ekscesy to głównie wasza zasługa! – Dajże spokój – żachnęła się. – Przecież prawie pobił tatusia! Nikt nie będzie pilnował, żeby nie pił, a po wódce mu odbija! – Zaraz, zaraz… To na chrzcie będą procenty? Na imprezie dla dzieci? – Na sali, nie w kościele – wyjaśniła mama. – Oj, przestań, dziewczyno! Jakbyś nie była moją córką, tobym pomyślała, że się pod kamieniem chowałaś. Będzie nasza rodzina, Radkowa, sąsiedzi Magdy. Nie codziennie rodzą się bliźniaki, jest co świętować. – Rozumiem, że mam powiedzieć Marcelowi, że go nie chcecie na imprezie, tak? – upewniłam się. – Ależ, broń Boże, co by sobie o nas pomyślał – przeraziła się mama całkiem na serio. – Coś wymyśl po prostu. Chyba to nie jest za trudne dla doktorantki, prawda? – Za trudne – przyznałam. – Nic nie przychodzi mi do głowy… Może dosypię mu arszeniku do kawy albo niby przypadkiem obleję wrzątkiem? – Bożena! – Wiesz co, mamo? Czuję, że i mnie puszczają nerwy. Tylko pomyśl, co będzie, gdy ja wypiję… – Oj, córuś, będzie tylu gości… Może poznasz kogoś? Po prostu się rozłączyłam, bo jeszcze chwila i pewnie bym się rozbeczała albo wyzwała rodzoną matkę od najgorszych. Teraz to mnie końmi na tę imprezę nie zaciągną, nie ma mowy. Jak w ogóle można zaproponować własnemu dziecku coś takiego? Co za cholerne świństwo! Czytaj także:Swoje niespełnione ambicje moja mama przeniosła nie tylko na dzieci, ale też na wnukiNa własne oczy widziałam, jak Kaśka obściskuje się z kochankiem. A przecież wzięła ślub pół roku temuSąsiadka zaraziła mnie grypą. Byłem wściekły, ale kolejną chorobę spędziliśmy już razem
W efekcie ona oblała maturę, a ja z moimi wynikami mogłam startować niemal na dowolny kierunków studiów. Gdyby nie rodzice, pewnie zrobiłabym sobie roczną przerwę, czekając, aż Sara poprawi matematykę, albo poszłabym razem z nią do jakiegoś policealnego studium. Jednak tym razem rodzice ostro zainterweniowali. Mam chłopaka i muszę powiedzieć o tym moim rodzicom. Niestety to nie takie proste, ponieważ w ogóle go nie lubią. Jak im powiedzieć, że mój wybór jest jak najbardziej dobry, żeby zdali się na zaufanie do mnie? A skąd ta pewność, ze twój wybór jest "jak najbardziej" dobry? Masz takie wrażenie, tak ci się wydaje, bo chłopaka lubisz i jest ci bliski... Ale tego, czy ten wybór z całą pewnością jest właściwy, to nikt mieć nie może. Ani t,y ani twoi rodzice. Takie związki są weryfikowane tylko przez czas i wspólne doświadczenia. Może warto się zastanowić, dlaczego rodzice nie lubią twojego chłopaka - może jednak mają choć odrobinę racji... Choć rozumiem, że jeśli w grę wchodzą emocje, to rodzice wypadają blado w roli autorytetu. Nie masz innego wyboru, jak po prostu im powiedzieć i poczekać na reakcję. Trzeba także ich uspokoić i opowiedzieć, z czym to się będzie wiązało - czy zamierzasz w związku z tym mniej czasu spędzać w domu, itd. Na takie sytuacje pomaga także przyprowadzanie chłopaka do domu i pokazywanie rodzicom, że jednak nie mają racji co do niego, a on jest najfajniejszym facetem pod słońcem. Jeśli oczywiscie tak jest... jeśli tak, a on cię także tak bardzo lubi, to nie powinien protestować. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta Tatiana Ostaszewska-Mosak Do tego, co lubi w mężu, żona dokłada powoli inne jego mniej podobające się elementy wyglądu i cechy psychiczne. Akceptuje je. Na koniec zgadza się nawet częściowo na wady męża. Jeśli u Pani następuje odwrotny proces, to nie wolno go lekceważyć. Tak jak Pani wyczuwa, zwykle problem z nieakceptacją męża bierze się z opinii zapytał(a) o 18:30 Rodzice mojego chłopaka mnie nie lubią co robić ? chodzi o to że jego rodzice zaprosili mnie na 20:00 jutro gdzieś na jakąś kolacje Michaś tez bd ale problem w tym że jego rodzice mnie nie lubią .__. zaprosili mnie z przymusu żeby lepiej mnie poznać ich 1 wrażenie o mnie było takie "to jakaś dziunia z tych co lecą na bogatych chłopców ona cię tylko wykorzysta " -,- a w tym rzecz że ja tak wcale nie myślę ._. boję się tej kolacji bo oni mają coś takiego że krytykują ludzi i mnie to denerwuje ostatnio jak byłam u nich w domu to ciągle mi mówili jakie to mam brzydkie uczesanie i wgl -,- a ja kurva przyszłam tylko pożyczyć mu lekcje bo był chory -,- a nie na jakieś wyjście -,- boję się bo naprawdę jak znowu zaczną te swoje gadki żebyśmy zerwali to chyba im przywalę co robić ? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Więc powinnaś pójść na tą kolacje i spróbować się z nimi jakoś dogadać a jak jego rodzice stwierdzą że ty i on do siebie nie pasujecie to staraj się udowodnić że tak wcale niej est (np; skąd możecie rodzice wiedzieć co my do siebie czujemy ,nie jesteście nami ,wiem co to jest miłość ,my i tak się kochamy nie zmienicie tego,nie lecę na jego kasę ,) i staraj się też ich jakoś zrozumieć na samym początku kolacji ucałuj jego rodziców zapytaj się o ich samopoczucie powiedz im że jak ci zależy na dobrych relacjach między nimi. że tak niepokoleij ale no jakoś tak wyszło...wiesz takie same kłopaty miałam z rodzicami mojego że sie Odpowiedzi pomyśl sobie, że to przesłuchanie i chcesz wypaść jak najlepiej. zapytaj Michała, czy mógłby dowiedzieć się jaką dziewczyne ma sobie niby znaleźć, by im pasowała i on Ci wtedy powie jak masz się zachowywać. blocked odpowiedział(a) o 18:37 coż, trudna sprawa. porozmawiaj z nimi i powiedz że kochasz michała ci ci na nim bardzo zależy a nie na jego kasie ( bo jak dobrze zrozumiałam to on jest bogaty ? :D) No bo 2 lata to dużo a takie 'dziunie' o których mówili to tyle nie wytrzymują. a jeżeli sie wstydzisz to poproś swojego chłopaka żeby z nimi pogadał i wyjaśnił o co kaman ;p :D. mam nadzieje że pomogłam . TRZYMAM KCIUKI ! < nie zwracaj na nich uwagi - w końcu chodzisz z michałem nie z nimi :D noi oczywiście bądź sobą! nikogo nie udawaj ;) Zrób pieczeń z karkówki i ciasto z dżemorem. Nie oprą się. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Zaczęło nam się z mamą coraz lepiej powodzić. W mojej firmie szło mi całkiem nieźle, poznałam tam też pewnego chłopaka. Na pierwszą randkę przyszedł z bukiecikiem konwalii. Choć Piotr jeszcze nie miał o tym zielonego pojęcia, to ja byłam już pewna, że tata wskazał mi go na przyszłego męża. Nie miałam na co narzekać
Tak więc generalnie moi rodzice nie potrafią zaakceptować tego, że jestem razem z A. ... Spotykamy się już rok, ja za chwilę będę mieć 18 lat, on jest dwa lata starszy. Oni po prostu uważają, że to nie chłopak dla mnie, bo jego rodzice nie mają świetnej pracy ani tysięcy na koncie. Mi to jednak nie przeszkadza, widzę, że mój A. naprawdę się stara, studiuje zaocznie, w tygodniu pracuje. Jest dla mnie całym światem, przy nikim innym nie czuję się tak cudownie, traktuje mnie wspaniale, obecnie nie mam mu kompletnie nic do zarzucenia, stara się, martwi, dba o mnie. Nadal mieszka z rodzicami ale to ze względu na mnie-kiedy skończę liceum chcemy razem przeprowadzić się do Krakowa, gdzie on już studiuje, a ja bym zaczęła. Jedyną przeszkodą w całym naszym związku są moi rodzice. Moja mama uważa, że na studiach na pewno poznam jakiegoś faceta z grubym portfelem, zakocham się i nie będę w ogóle pamiętać o A. Nawet boję się jej powiedzieć, że chcemy razem zamieszkać bo już widzę co będzie mi mówić... Że to bez przyszłości, że nawet jego rodzice nie będą mogli nam pomóc finansowo, że to nie wypada to już swoją drogą... Ja nie twierdzę, że to jest miłość na całe życie, wiem, że nie przewidzę przyszłości, ale chciałabym chociaż spróbować zamieszkać z moim facetem, zobaczyć czy na dłuższą metę spędzając ze sobą czas 24/7 nadal będziemy tak szczęśliwi i czy nie znudzimy się sobą. Boli mnie to, że moi rodzice od razu stawiają go na przegranej pozycji... Warto chyba też wspomnieć, że mój chłopak jest naprawdę bardzo ambitny, wiem, że chciałby otworzyć własną firmę, chciałby żyć na dobrym poziomie i ma wiele ciekawych marzeń, pasji.. Doradźcie jak mam do niego przekonać moich rodziców bo już nie wiem mówię im często jak mi z nim dobrze, jak się świetnie dogadujemy itp. ale raczej oni to jednym uchem wpuszczają, drugim wypuszczają... Zamieszkaj z nim mimo wszystko. A jak wam sie uda to moze Twoi rodzice go zaakceptuja. Zreszta nie pozwol aby dyktowali Twoim zyciem;-) Powodzenia. a przychodzi on czasem do Ciebie? rozmawiali z nim itp? postaw na swoim, z tego co piszesz to chlopak jest w porzadku, twoi rodzice powinni pogodzic sie z twoim wyborem, zapytaj co maja do niego, moze tak naprawde o cos inne chodzi niz mowia powiedz rodzicom ze to twój wybór a nie ich,im nikt nie wybierał partnera Cytatiwonekk a przychodzi on czasem do Ciebie? rozmawiali z nim itp? jasne, bardzo często przychodzi, ale jest też trochę nieśmiały i trudno mu się jakoś bardzo otworzyć , szczególnie przy ludziach takich jak moi rodzice (i nawet mu się nie dziwię, bo sama bym się ich bała na jego miejscu).. rodzice chcą jak najlepiej dla ciebie, za bardzo nie wiem co napisac bo u mnie jest tak ze rodzice bardzo lubia i szanują mojego M az czasem sie wkurzam jak sie z nim kłoce a mama bierze jego strone i takie tam ;] a ja tylko dodam, że masz mega chciwych, snobistycznych i niekulturalnych rodziców. Nie myślą o szczęściu córki tylko o kasie, nie ma co... Szczerze... współczuję. Na Twoim miejscu po prostu bym zamieszkała z chłopakiem i miała w nosie co myślą rodzice. Wiesz co? czytajac to.. Mam wrazenie jakbym cofneła sie 2 lata wstecz. Miałam dokładnie taka sama sytuacje.! Byłam z chłopakiem rok(teraz jestesmy zareczeni) moja rodzina go nie akceptowała od samego poczatku i podobnie jak u ciebie nie przelewało sie u niego jezeli chodzi o kwestie finansowe. Ale byłam z nim i jestem bo jest kochany ma dobre serce ma cel w zyciu ma ambicje wie czego chce . Zawsze słuchałam rodziny bo.. w koncu jak to sie mowi rodzice nie chca zle.. Poł roku temu tak sie pokłocilam z ciocia (ona mnie zaadoptowała jest dla mnie obca osoba) postawiłam na swoim i powiedziałam co mysle.! Były to świeta wielkanocne w tym roku. Chciałam do mojego K jechac na jeden dzien świat. Z racji tego ze on kazde swieta spedzał w gronie mojej rodziny Ja raz chciałam spedzic je u niego to był DRUGI DZIEN ŚWIAT do cioci takze przyjechała rodzina : brat z zona i synem. Poprosiłam ciocie na bok by zapytac czy moge pojechac do K a ona na głos zaczeła wygadywac różne bzdury, ze tam bieda jest ze co ja sobie wyobrazam ze mam swoja rodzine ze nigdzie nie pojade. Wkurzyło mnie to bardzo gdyz ona zaczeła to wszystko mowic a raczej wykrzykiwac ze wszyscy słyszeli powiedziałam stanowczo, ze POJADE. a ona na to; "To jedz ale juz nie wracaj nie masz juz tu czego szukac zabieraj wszystkie swoje rzeczy i nie wracaj mieszkaj u swojego K zobaczymy czy bedziesz z nim szczesliwa.! " Zabolało mnie to.. nawet bardzo ale Spakowałam sie przyjechał po mnie chłopak i od tamtej pory mieszkam z nim. Nie mowie bys zrobiła tak samo , bo to nieco inna sytuacja. Ale porozmawiam z rodzicami pokaz ze jestes dojrzała ze masz prawo być szczesliwa ze maja prawa wybierac ci partnera owszem maja prawo narzucic swoje racje, ale nie w taki sposób. Przekonaj ich, ze to dobry chłopak opowiadaj o jego zaletach o tym jak spedzacie czas ze zabiera cie do kina czy na obiad moze ja to przekona i zmieni nastawienie Powodzenie zycze ;** Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-12-15 20:55 przez Emilusxd. To Twoje życie. pamiętaj o tym. poza tym nawet jeśli ten chłopak okazał by się błędem to nic. każdy popełnia błędy, by móc się na nich uczyć. szczególnie jak się jest młodym. a poza tym z tego Ci piszesz to porządny chłopak. więc olej presję rodziców. i rób swoje dziwnych masz rodziców tyle powiem liczy sie dla nich tylko kasa? a nie szczęście córki chyba :/ szczerze to sama nie wiem, niby chcą dla mnie dobrze, bo chcą żebym nie musiała w życiu sie o nic martwić i myśleć jak wiązać koniec z końcem.. często mówię im o jednej z moich koleżanek , która rzeczywiście ma zamożnego chłopaka, ale kompletnie się nie dogaduję, ciągle kłócą, teraz zaczęła się nawet agresja.. ale mówią, że widocznie źle trafiła a ja jeszcze znajdę kogoś dla siebie... Tyle , że ja nie chcę nikogo innego CytatEmilusxd Wiesz co? czytajac to.. Mam wrazenie jakbym cofneła sie 2 lata wstecz. Miałam dokładnie taka sama sytuacje.! Byłam z chłopakiem rok(teraz jestesmy zareczeni) moja rodzina go nie akceptowała od samego poczatku i podobnie jak u ciebie nie przelewało sie u niego jezeli chodzi o kwestie finansowe. Ale byłam z nim i jestem bo jest kochany ma dobre serce ma cel w zyciu ma ambicje wie czego chce . Zawsze słuchałam rodziny bo.. w koncu jak to sie mowi rodzice nie chca zle.. Poł roku temu tak sie pokłocilam z ciocia (ona mnie zaadoptowała jest dla mnie obca osoba) postawiłam na swoim i powiedziałam co mysle.! Były to świeta wielkanocne w tym roku. Chciałam do mojego K jechac na jeden dzien świat. Z racji tego ze on kazde swieta spedzał w gronie mojej rodziny Ja raz chciałam spedzic je u niego to był DRUGI DZIEN ŚWIAT do cioci takze przyjechała rodzina : brat z zona i synem. Poprosiłam ciocie na bok by zapytac czy moge pojechac do K a ona na głos zaczeła wygadywac różne bzdury, ze tam bieda jest ze co ja sobie wyobrazam ze mam swoja rodzine ze nigdzie nie pojade. Wkurzyło mnie to bardzo gdyz ona zaczeła to wszystko mowic a raczej wykrzykiwac ze wszyscy słyszeli powiedziałam stanowczo, ze POJADE. a ona na to; "To jedz ale juz nie wracaj nie masz juz tu czego szukac zabieraj wszystkie swoje rzeczy i nie wracaj mieszkaj u swojego K zobaczymy czy bedziesz z nim szczesliwa.! " Zabolało mnie to.. nawet bardzo ale Spakowałam sie przyjechał po mnie chłopak i od tamtej pory mieszkam z nim. Nie mowie bys zrobiła tak samo , bo to nieco inna sytuacja. Ale porozmawiam z rodzicami pokaz ze jestes dojrzała ze masz prawo być szczesliwa ze maja prawa wybierac ci partnera owszem maja prawo narzucic swoje racje, ale nie w taki sposób. Przekonaj ich, ze to dobry chłopak opowiadaj o jego zaletach o tym jak spedzacie czas ze zabiera cie do kina czy na obiad moze ja to przekona i zmieni nastawienie Powodzenie zycze ;** oj to u Ciebie widzę sytuacja była na prawdę poważna... ale dzięki, że napisałaś swoją historię, najwyżej również zrobię to, co ja uważam za słuszne Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-12-15 21:21 przez tymbark25. Nie słuchaj rodziców i rób co Ci się podoba. Oni za Ciebie życia nie przeżyją. Mów często o swoim chłopaku, zapraszaj go do siebie, niech Twoi rodzice go lepiej poznają. Może wtedy przestaną Ci narzucać swoje zdanie. Dla nich najwidoczniej liczy się kasa, a nie Twoje szczęście. Chyba nie wiedzą, ze każdy zaczynał przecież od zera. Kiedyś być moze ejszcze pożałują swoich słów. W sumie to i tak masz lepszą sytuacje niż ja. Moi rodzice lubili mojego chłopaka (jestesmy razem ponad 2 lata), ale moja mama po jednej akcji powiedziała, że lepiej żebysmy się rozstali, ale ja oczywiscie nie posluchalam. Dalej go lubiła, ale co jakis czas mówiła mi żebym się tak bardzo nie angażowała w ten związek, bo on nie jest dobrym chłopakiem dla mnie, ale ja zawsze to olewałam, bo przecież nie przestane nagle go kochac, bo ona tak mówi. Miesiac temu wydarzyla sie bardzo nie fajna sytuacja i zerwalam z nim na tydzien, moja mama go znienawidzila i powiedziala, ze nei chce go nigdy widziec w naszym domu, a teraz wszyscy poza moimi dwiema przyjaciółkami mysla ze nie jestesmy juz razem i musimy się potajemnie spotykac. Wymyslam przerózne wymówki jezdzac do neigo i wracajac po 2 dniach, ale poki co od 3 tygodni dobrze nam idzie. W styczniu albo w lutym najpozniej chcemy wyjechac i zamieszkac razem. nie przekonuj. po prostu potakuj i rób swoje. jak już Twój facet będzie zarabiał miliony to im oko zbieleje Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. Gk7og2H. 181 188 79 239 36 45 118 112 198

rodzice nie lubią mojego chłopaka